grudnia 05, 2020

Egzamin zdaje.... Podkład matujący Lumene

Cztery podstawowe kryteria, które powinien dla mnie spełniać dobry podkład to: jasny odcień, raczej lekkie krycie, matowienie i ostatnie ale najważniejsze - nie powinien mieć negatywnego wpływu na stan mojej skóry. I tutaj zaczynają się schody. Bo jeśli znajdę lekki podkład o dobrym składzie, okazuje się, że odcień jest za ciemny. Jeśli znajdę podkład w jasnym kolorze - tworzy maskę, a ja zaczynam przypominać Gejszę w pełnym makijażu. A kiedy już wydaje mi się, że znalazłam ideał - bo kolor pasuje, skład całkiem w porządku i nie tworzy maski, po godzinie zaczynam się świecić i z upływem czasu jest coraz gorzej....


Podkład matujący od Lumene miał zaradzić wszystkim moim problemom i właściwie już na początku mogę napisać, że tak się stało. Podkład nie zawiera parabenów, pochodnych formaldehydu, oleju mineralnego i dedykowany jest cerom tłustym oraz mieszanym. Nie jest testowany na zwierzętach. Zawiera w sobie olej z nasion maliny moroszki. Zamknięty w tubce, z cienkim ujściem. Fajna sprawa bo nie wycieka, nie brudzi i można go precyzyjnie nałożyć. Konsystencja jest dość gęsta. Plusem jest piękny zapach, którego zupełnie nie potrafię opisać. Kojarzy się z zapachem kwiatów albo delikatnych perfum? Podkład dostępny jest w sześciu odcieniach, mój odcień to 00 - Ultra Light.


Podkład faktycznie ma właściwości matujące i jest dość kryjący (jak na moje standardy). Dla fanów podkładów Estee Lauder Double Wear, krycie może być minimalne za słabe, ale dla mnie to ideał. Nie lubię ciężkich podkładów. Ładnie matuje i długo utrzymuje się na twarzy. Co ciekawe, nie jest to płaski mat. Nie funduje nam efektu maski, a skóra wygląda bardzo ładnie i naturalnie. Nie klei się, ale mimo wszystko używam trochę pudru, żeby dłużej przetrwał. Nawet po zdjęciu maseczki, pozostaje jedynie nieznacznie naruszony. Zapach jest lekko wyczuwalny na twarzy, ale według mnie to zaleta. Dużym pozytywem jest to, że po użyciu nic złego nie dzieje się z moją skórą. 

Czy faktycznie jest taki jasny? 

No cóż... nie jest to najjaśniejszy podkład jaki miałam, ale po lecie, w którym zaszalałam z opalaniem, pasuje mi bardzo dobrze. Podejrzewam jednak, że osoby o naprawdę bardzo jasnej karnacji mogą być nieco zawiedzione najjaśniejszym kolorem. Według mnie odcień jest bardzo ładny, przede wszystkim dlatego bo nie wpada w różowe tony. Bliżej mu do wanilii niż do różu. 


Czy kupię ponownie? Już kupiłam - dwa opakowania na zapas. :)

1 komentarz:

  1. Oj, ja na szczęście nie mam takich problemów z doborem podkładu, o Lumene słyszałam wiele dobrego, ale sama nie miałam przyjemności testować.

    Pozdrawiam serdecznie, Melka blogerka

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Pass or fail? , Blogger